Znajomy: - Słuchaj, słyszałem, że poradziłeś sobie (z uzależnieniem)?
On (alkoholik): - Tak. Wszystko jest O.K.
Znajomy: - Tak? A to? (wskazuje na kieliszek alkoholu w Jego dłoni)
On: - Święta!
Znajomy :- Święta, święta… wiesz dobrze, że na jednym się nie skończy!
(Fragment dialogu z filmu Żółty szalik – wybór i przypisy autora)
ŚWIĘTA, ŚWIĘTA…
Spis treści
Sezon świąteczny to czas mnóstwa imprez, firmowych i prywatnych, podczas których - zgodnie z „tradycją” - alkohol pod różną postacią leje się strumieniami – bo co to za impreza i zabawa bez alkoholu?! To również pora powszechnego przyzwolenia na nieco swobodniejsze pojmowanie dyscypliny i większej wyrozumiałości dla „jednego głębszego” przy okazji „śledzika” i „karpika”, Adama i Ewy, radości (bo nareszcie Święta) i smutku (bo w Wigilię mam dyżur), śniegu lub jego braku, iiiii….. pozostały milion pretekstów dopowiedzcie sobie sami J. To czar licznych pokus i znakomitych uzasadnień, dla których tym pokusom ulegamy. To wreszcie okres niezliczonej liczby „wyzwalaczy” głodu alkoholowego - psychicznych i fizycznych. Dla jednych wyzwalaczem będzie bowiem smutek z powodu nieobecności bliskich, dla innych po prostu świąteczna atmosfera – zapachy, muzyka, świąteczne dekoracje i inne atrybuty Świąt Bożego Narodzenia.
Dla wszystkich osób zagrożonych, ale szczególnie tych na początkowym etapie wychodzenia z nałogu, konieczne może okazać się wsparcie i podjęcie swego rodzaju środków zaradczych, zarówno przez nich samych, jak i najbliższe otoczenie.
TOWARZYSTWO
Chcąc radzić sobie z zagrożeniami trzeba najpierw umieć je rozpoznać, czyli wyobrazić sobie sytuacje, w których mogą one wystąpić. W czasie Świąt spożywanie alkoholu może być postrzegane jako część tradycji i „obowiązku towarzyskiego”. Nadużywanie alkoholu w tych okolicznościach jest często usprawiedliwiane, a nawet hołubione. Nawet ludzie nie pijący regularnie, podczas Świąt pozwalają sobie na pewien luz. To spotkania ze starymi znajomymi, z którymi widujemy się prawie wyłącznie przy okazji Świąt. To również biesiadowanie z kolegami z pracy, sąsiadami, znajomymi z innych kręgów, a przy okazji znajomymi znajomych. Jak im odmówić wspólnego wypicia alkoholu? Odmowa może okazać się szczególnie trudna dla osób, które nie czują się komfortowo w takich sytuacjach i nie potrafią uprzejmie, acz stanowczo powiedzieć „Nie”.
RODZINA
Inna sytuacja, która może być trudna dla niepijących, szczególnie na początku abstynencji, to spotkania w gronie rodziny, która wie-jak-było i nie jest pewna, jak-będzie. Pomimo najszczerszych chęci i starań otoczenia osoba niepijąca może czuć presję i mieć poczucie bycia stale „na cenzurowanym”. To również może prowadzić do napięć emocjonalnych i, w skrajnych przypadkach, złamania zasad trzeźwienia.
SAMOTNOŚĆ
Największym bodaj zagrożeniem jest poczucie samotności, nie tylko w dosłownym znaczeniu. Święta, paradoksalnie, mogą to poczucie niezwykle potęgować. Magia Świąt może bowiem, w tym przypadku, działać, jak najsilniejszy wyzwalacz emocji i frustracji [sic!].
Samotność wcale nie musi oznaczać braku towarzystwa. Czasami czujemy się bardziej samotni wśród ludzi niż bez nich. Szczególnie, kiedy przestajemy być kompanami do kieliszka. Raptem jesteśmy postrzegani jako mniej dowcipni, mniej interesujący, a komunikacja z nami staje się dla otoczenia (szczególnie od drugiej godziny imprezy) trudniejsza. Nas również przestają bawić żarty kolegi, który do tej pory był towarzyskim guru „od dowcipów”. Zaczynamy być przez niektórych postrzegani jako słabeusze i nudziarze, którzy nie potrafią poradzić sobie z problemem. My natomiast zastanawiamy się, jakim cudem „Ta” czy „Ten” mogli się nam przedtem podobać? Stajemy wobec (często wyimaginowanej) konieczności wyboru: męczyć się w takim gronie, zrezygnować z towarzystwa (czasami bywa to trudne choćby ze względów poza-towarzyskich), a może jednak…..? No właśnie…, trochę, jak w bajce o królestwie, w którym wszyscy, oprócz króla, napili się wody z zaklętego źródła i popadli w szaleństwo. Król jako jedyny pozostał normalny - tyle, że tylko w swojej ocenie.
A więc…, pozostać normalnym, czy napić się ze wszystkimi, żeby wszystko wróciło „do normy”. Nie wróci! Wróci natomiast nałóg.
Stara prawda w terapii uzależnień głosi: im częściej i dłużej przebywasz w towarzystwie osób pijących, tym większe prawdopodobieństwo, że i ty zaczniesz pić (lub wrócisz do picia).
MEDIA (OTOCZENIE)
Pokusy, zachęty, motywatory – słowem: wyzwalacze – są w świątecznej rzeczywistości wszechobecne. Oto piękna reklama pokazuje, jak szczęśliwa rodzina wznosi toast noworoczny alkoholem. W hipermarketach stoiska alkoholowe kuszą super promocjami: - Dwie butelki za cenę jednej! - Dwa litry za cenę „połówki”! Na etykietach i bilboardach uśmiechnięte twarze Mikołajów i głupkowato szczęśliwe pyski reniferów z czerwonymi (no przecież nie od mrozu!) nosami zachęcają: Bądź radosny! Napij się (w domyśle)! Przecież są Święta, nadchodzi Sylwester. Sylwester bez alkoholu?! Niemożliwe! NIEMOŻLIWE?!
TRZEŹWE ŚWIĘTA, CZYLI JAK PRZEŻYĆ ŚWIĘTA I SYLWESTRA BEZ ALKOHOLU
Święta i Sylwester to nie tylko czas zagrożeń. To również okres, w którym można wzmocnić się w trwaniu w trzeźwości. Jest taka łacińska maksyma: Praemonitus praemunitus - ostrzeżony uzbrojony (dosł. zawczasu ostrzeżony (jest) na czas uzbrojony). Dla osoby uzależnionej ostrzeżeniem jest świadomość zagrożeń. Orężem natomiast, przemyślenie, jak się przed nimi uchronić.
Najlepszym sposobem byłoby unikanie sytuacji, w których spożywa się alkohol. Jednak w praktyce nie zawsze jest to proste i łatwe. Możemy jednak ograniczać zagrożenie do minimum. Dla przykładu, jeśli wiąże się z udziałem w zakrapianej imprezie, której nie możemy opuścić (np. imprezy firmowe), to nie czekajmy do momentu, w którym wszyscy są „na fali”, a niektórzy w pijackiej euforii próbują wywierać na nas nacisk. Wyjdźmy wcześniej, „po angielsku”, a jeśli to niemożliwe, spróbujmy przebywać w gronie osób nie pijących, które zawsze można na takiej imprezie spotkać (choćby ze względu na rolę kierowcy). Dobrym sposobem jest zrobienie sobie przerwy, wyjście na spacer, czy po prostu na zewnątrz, żeby przez chwilę wyzwolić się spod presji otoczenia. Innym pomysłem, choć nie zawsze możliwym do zrealizowania, jest zaproszenie na taką imprezę kogoś znajomego, kto tak, jak my - nie pije. To duże wsparcie neutralizujące poczucie wyobcowania i dające świadomość bezpieczeństwa. To również podświadomy (i nie tylko) obowiązek pozostania wobec takiej osoby „w porządku”.
Zdarzają się natrętni „namawiacze”, którzy potrafią być niezwykle wytrwali w nakłanianiu do picia. Często w kontakcie z takimi ludźmi odczuwamy dyskomfort i irracjonalną potrzebę uzasadniania swojego nie-picia. Niepotrzebnie! Nie musimy w takiej sytuacji wygłaszać sążnistych usprawiedliwień dla naszej abstynencji. To jest wyłącznie nasza decyzja, z której nie mamy obowiązku tłumaczyć się przed kimkolwiek. Zwykle najlepszym i skutecznym sposobem pozbycia się natręta jest zdecydowana odpowiedź „Nie piję”. Jeśli nie daje za wygraną, należy po prostu odejść i unikać jego towarzystwa w dalszym ciągu imprezy.
Jeśli potrzebujemy czynnego wsparcia innych ludzi z podobnym problemem, to sprawdzonym sposobem jest udział w mityngach AA, podczas których można opowiedzieć o „świątecznych problemach”, a także posłuchać, jak z nimi radzą sobie inni, z dłuższym „stażem” w trzeźwości. Warto wymienić się z nimi numerem telefonu, żeby w krytycznej sytuacji, kiedy dopadną nas „demony” mieć z kim porozmawiać i poprosić o wsparcie. To ważna rola sponsorów w AA, ale jeśli nie masz sponsora, to poproś o możliwość kontaktu w sytuacji „awaryjnej” kogoś bardziej doświadczonego.
To tylko niektóre z możliwych zagrożeń i sposobów na ich uniknięcie podczas Świąt i Sylwestra. Nie jest naszą intencją podawanie uniwersalnych recept na reagowanie w różnych sytuacjach zagrożenia. Warto jednak wykształcić w sobie pewne mechanizmy obronne, które pozwolą nam zminimalizować ryzyko „popłynięcia”. Istotne jest zrozumienie i przekonanie, że tak naprawdę w żadnej z opisanych sytuacji nie musimy nikomu nic udowadniać. Nasze wybory i decyzje są tylko nasze i ważne jest, aby nas wzmacniały, a nie wpędzały we frustracje. To my (!) sami musimy odnieść sukces dla nas samych. To my (!) mamy się cieszyć tym sukcesem, a jeśli przy okazji uda się pokonać różnorakie trudności i pokusy, to tym większy sukces i tym większe poczucie własnej siły i godności.
Pamiętajmy, żeby dojść do celu trzeba zrobić pierwszy krok. Po Świętach i Sylwestrze nadchodzi przecież kolejny dzień - pierwszy dzień z reszty naszego życia. Szkoda byłoby go zmarnować albo nie pamiętać!
A zatem, Wesołych Świąt i udanego (dla wszystkich) Sylwestra!
P.S.
Zachęcamy wszystkich Czytelników do obejrzenia filmu p.t. „Żółty szalik” z genialną kreacją Janusza Gajosa w roli jednego z nas i Świętami w jednej z głównych ról.