Jeśli ktoś mi powie że samemu wyjdzie całkowicie z uzależnienia i regularnego picia czy ćpania to niech dalej sobie walczy, próbuje i udowadnia sobie i całemu Światu że nie jest uzależniony, jest silny, da sobie radę bo zawsze dawał i tylko chwilowo utracił kontrolę bo ma słabszy okres, ale za chwilę odzyska. Prawda jest taka, że to równia pochyła i że tłumacząc sobie że nie jest tak źle, to korzystając z tysiąca przysłów z Od-Nowy zacytuje – „jeżeli jeszcze nie szczasz pod siebie to pij czy ćpaj dalej, to się zeszczysz”. Każdy kto to czyta najprawdopodobniej osiągnął już swoje dno i niech nie obniża sobie go jeszcze bardziej.
Przyjeżdżając do ośrodka usłyszałem od terapeuty „to najlepsza decyzja jaką podjęliście w życiu”. Ja pomyślałem co on pieprzy? Taka prawda. Wreszcie czuję się wolny. Ciężko to opisać, ale żyję, działam, pracuję, zajmuje się rodziną, trenuję i z każdej rzeczy odczuwam radość. Mogę sobie coś zaplanować i wziąć za to odpowiedzialność. Nie czuję się zniewolony, nie mam poczucia winy i patrzę optymistycznie na to co było i jaką drogę przeszedłem, żeby być w tym miejscu w którym jestem i z myślami które mam. Pisząc to jestem równo 4 tygodnie po ośrodku. Oczywiście są i gorsze dni, ciężkie chwilę, przemęczenie i nerwy. Takie jest życie, nie siedzimy w inkubatorach i nikt nie chodzi koło nas na palcach. To wszystko jest jeszcze u mnie bardzo świeże ale jedno wiem i mogę uczciwie powiedzieć – JESTEM CZYSTY, i wiem że dzisiaj też zakończę dzień trzeźwy. Nie zamieniłbym ani jednego dnia najcięższego z tych 4 tygodni gdzie miałem już wszystkiego dosyć i miałem myśli żeby się „zresetować” z dniami które czekały by mnie jakbym to zrobił, i jak w takich chwilach robiłem i jak się czułem. Nie potrafię opisać ile rzeczy dowiedziałem się o sobie, o swojej chorobie, ile dostałem narzędzi żeby żyć w trzeźwości, i przede wszystkim zrozumienia i akceptacji tego jak żyłem, co robiłem, że jestem chory i „właśnie dzisiaj” jest ten dzień żeby żyć godnie i szczęśliwie.
Co do ośrodka powiem tyle – nie wyobrażam sobie lepszego. Super warunki, super domek, piękny ogród i naprawdę miło tam przebywać. Będąc tam nie odczuwa się w ogóle że się jest w jakimś ośrodku. Do tego domowa i przyjazna atmosfera, wszyscy są sobie życzliwi i przyjaźni i mówię to z pełną odpowiedzialnością (jak zaczynałem terapię i kończyłem po 5 tygodniach to całkowicie inny skład i zawsze było fajnie). Jedzenie zgodnie z naszymi wymaganiami, to co chcemy to jest kupowane i jemy. Obiady bardzo dobre, a jakby ktoś sobie zażyczył dietę jak ja (kto czyta to wie o co chodzi 🙂 ) to też jest taka możliwość. Jak ktoś ma możliwość to może popracować, ja pracowałem trochę z ośrodka i jak się zorganizowałem to dawałem radę. W wolnych chwilach ćwiczenia i ping pong, oglądanie wspólnie filmów, czasami czułem się jak na jakiejś koloni :-).
Terapeuci konkretni ale życzliwi i ciepli. Czuć od nich ciepło i empatię i ogromną chęć pomocy każdemu i przerobienia terapii jak najlepiej. Praca grupowa ale podejście indywidualne do każdego, bo każdy jest inny. Nie rozpieszczają nas, są i nerwy, łzy i ciężkie chwile, ale TO DZIAŁA. Jak na mnie to zadziałało, taką Zosie Samosie i sceptyka, to zadziała na każdego :-). Jeżeli jest potrzeba to w każdej chwili 24H jest wsparcie indywidualne. Mają ogromną wiedzę, determinację, chęci i siłę żeby to robić i widać że to naprawdę lubią i chcą i umieją to robić. Każdy jest inny i każdy ma swoje zalety, ale wszyscy się doskonale uzupełniają. Od każdego dostałem coś innego, coś oryginalnego i coś co naprawdę mi było potrzebne. Będą mi bliscy do końca życia i wiem że zawsze mogę na nich liczyć. Wsparcie nie kończy się z chwilą opuszczenia ośrodka. W każdej chwili w razie potrzeby mogę tam pojechać i być „bezpieczny”, mogę zadzwonić i wiem że zawsze mi pomogą abym tylko nie zbłądził. Póki co nie korzystałem z tego, ale wiem że mam taką możliwość i to pomaga. Sami przy wyjściu zalecają kontakt z ośrodkiem, co jest bardzo miłe i naprawdę widać że chcą widzieć swoje „dzieci” szczęśliwe i przede wszystkim czyste.
W zasadzie to mogę tu pisać i pisać, ale podsumowując to wszystko powiem tak – jeżeli to czytasz to pewnie się grubo zastanawiasz i jesteś już na swoim dnie. Zastanawiasz się czy warto, jak to będzie z pracą, jaki to upadek wylądować w ośrodku, opuszczenie rodziny, koszta i wiele innych. To zrób sobie pierwszy sumienny i szczery rachunek chociażby tego co napisałem – czy warto tak żyć, ile tak pożyjesz, czy za chwilę nie wylecisz z roboty jeżeli jeszcze nie wyleciałeś, jak upadasz regularnie, jak już opuściłeś/aś rodzinę i ile pieniędzy już przepuściłeś/aś i wiele innych. Idź się leczyć, daj sobie pomóc, a dojdziesz do tego co ja i każdy kto tam był, przepracował sumiennie pracę terapeutyczną i ukończył terapie – decyzja o podjęciu leczenia i pobyt w Ośrodku to najlepsza decyzja jaką podjąłeś/aś czego Ci życzę.
Dziękuję Kamie, Piotrowi i Grażynce i wszystkim którzy mnie wspierali w najtrudniejszych chwilach w moim życiu!!!